Wiadomości z Sosnowca

Wolontariat niewygodny dla miasta?

  • Dodano: 2011-07-12 09:00, aktualizacja: 2021-04-20 08:46

Opieka nad zwierzętami, szukanie im nowych domów, prowadzenie strony internetowej, a nawet finansowanie opieki weterynaryjnej. To wszystko i jeszcze więcej robili przez ostatni rok wolontariusze w sosnowieckim schronisku dla bezdomnych zwierząt.

O to by mogli się w nim pojawiać, w czerwcu ubiegłego roku walczyli między innymi dziennikarze "Wiadomości Zagłębia" i portalu e-sosnowiec.pl. Teraz najwyraźniej potrzebna jest powtórka z rozrywki, bo miasto zwleka z przedłużeniem umowy z Fundacją "S.O.S. dla Zwierząt" na dalsze prowadzenie wolontariatu. Dlaczego? Czyżby wolontariusze stali się niewygodni?

- Jako prezes fundacji złożyłam w czerwcu sprawozdanie z działalności wolontariuszy. Nasza umowa na prowadzenie tego typu działań w schronisku w Sosnowcu wygasła z dniem 30 czerwca. Do tej pory nie mamy informacji, czy zostanie przedłużona, ale wolontariusze nadal pojawiają się w schronisku. W tej chwili jest to stała grupa około 50 osób, która wykonuje ogromną pracę na rzecz tych zwierząt. Oni, tak jak i cała Fundacja, nie robią tego dla własnej satysfakcji, ale po to aby tym biednym zwierzakom poprawiły się warunki. Nie rozumiem dlaczego nie zależy na tym miastu - mówi Aneta Motak, prezes Fundacji "S.O.S. dla Zwierząt" z Chorzowa, która w ubiegłym roku podpisała z Sosnowcem umowę na działalność wolontariacką w azylu dla zwierząt.

O jej wyborze zadecydował deklarowany zakres działania i doświadczenie wykazane w innych schroniskach. Za organizacją stała bowiem w owym czasie ponad dwuletnia, dobra współpraca z azylem w Katowicach, dobrze prowadzona strona internetowa i przede wszystkim wysoka adopcyjność zwierząt. Po roku pracy w Sosnowcu, wolontariusze mogą pochwalić się wieloma innymi dokonaniami, choć nie było to łatwe. O tym jak tytaniczną pracę musieli wykonać, świadczy chociażby sprawozdanie z ich całorocznej działalności. Można się z niego m.in. dowiedzieć, że oprócz zakupu w sumie 300 obroży dla psów i kotów, uruchomieniu strony internetowej, wykonywania dokumentacji, tresury i spacerów z psami, wolontariusze fundacji pomagali w remoncie kociarni. - My dostarczyliśmy częściowo materiał: kafle, kleje, okna itd. i przekonaliśmy miasto do tego, że należy dostawić kontener na kociarnię czystą. Miasto dało siłę roboczą - mówi Motak.

Fundacja dodatkowo włożyła w sosnowieckie schronisko ogromne fundusze. Wszystko dla dobra zwierzaków. - Zakupione zostały testy na nosówkę i parwowirozę, bo te dwie choroby dosłownie szaleją w schronisku. Na własny koszt wykonywaliśmy sekcję zwłok w Instytucie Higieny Weterynaryjnej w Katowicach, celem ustalenia przyczyny zgonu psa. Wyciągaliśmy i nadal wyciągamy zwierzęta, które potrzebują natychmiastowej pomocy weterynarza - wylicza Aneta Motak. Jak można się dowiedzieć ze sprawozdania, na leczenie zwierząt, ale także na eutanazję w przypadkach uzasadnionych, wyasygnowane zostało ze środków fundacji łącznie 24 tysiące złotych! Mimo tych wszystkich działań, w Sosnowcu ewidentnie wolontariatu nie chcą. A przynajmniej wolontariatu chorzowskiej fundacji.

Tymczasem Zbigniew Majchrzak, dyrektor Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych, w skład którego wchodzi schronisko, nie widzi problemu. - Poinformowaliśmy panią Anetę o tym, że umowa, mimo teoretycznego wygaśnięcia, nadal pozwala na prowadzenie wolontariatu na dotychczasowych zasadach, co zresztą ma miejsce - mówi. Dlaczego więc takim problemem jest formalne podpisanie jej przedłużenia, skoro wolontariusze dalej działają?

Jak wyjaśnia dyrektor Majchrzak, w schronisku trwa w tej chwili audyt. - Biorą w nim udział przedstawiciele Urzędu Miejskiego oraz osoby nie związane z sosnowieckim magistratem. Trwają spotkania, dyskutujemy, ale to wszystko nie ma wpływu na normalną pracę wolontariuszy. Wolontariat zresztą najprawdopodobniej zostanie utrzymany, bo jest potrzebny - wyjaśnia dyrektor MZUK. Nie chce jednak jednoznacznie odpowiedzieć, czy nadal będzie prowadzony przez fundację z Chorzowa.

- Nie wiem jak się sprawa rozwinie. Wszystko będzie jasne po wynikach audytu. W moim prywatnym odczuciu, nie związanym ze stanowiskiem dyrektora, od wolontariatu nie ma odejścia. My zresztą zawsze dążymy do tego, aby schronisko w Sosnowcu było dobrze postrzegane. Wiadomo jednak, że nie zawsze na wszystko starcza funduszy - mówi Zbigniew Majchrzak. A jak oceniłby pracę wolontariuszy z Fundacji "S.O.S. dla Zwierząt" z perspektywy dyrektora? - Są mieszane uczucia... - pada odpowiedź. - Uważam, że rozmowy na temat przedłużenia umowy, powinny być prowadzone u nas, a nie za pośrednictwem mediów. Wolontariusze i przedstawiciele fundacji mają do mnie dostęp o każdej porze - dodaje dyrektor.

- Myślę, że oni wolontariatu chcą, bo stanowi on specyficzny "listek figowy". Tylko że my jesteśmy dla nich za bardzo restrykcyjni. Bo jeżeli wolontariat działa, to nie mają nic do ukrycia prawda? Chcieliby żeby wolontariat był skupiony na spacerach i adopcjach, ale w tym schronisku tak się nie da. Gdybyśmy się nie wtrącali, byli ślepi i głusi, to by było w porządku. Ale dla nas ważniejsze jest leczenie zwierząt, adopcja zwierząt zdrowych, danie szansy pozostałym - podkreśla Aneta Motak.


Źródło: IK, e-sosnowiec.pl

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu Sosnowiecki.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również