Po ośmiu kolejnych wygranych we własnej hali koszykarki MB Zagłębie musiały uznać wyższość rywalek. Po pełnym dramaturgii spotkań sosnowiczanki uległy ekipie z Torunia 77:81.
Początek meczu nie wskazywał na porażkę
Do meczu z Energą Zagłębie po raz ostatni przegrało u siebie 28 stycznia bieżącego roku. Wówczas górą była ekipa AZS UMCS Lublin. Kolejnych osiem gier to triumf sosnowiczanek – 5 meczów w lidze i 3 w pucharach.
Początek meczu nie wskazywał na porażkę. Od początku trwała wymiana cios za cios. W pierwszej kwarcie nasz zespół zaliczył sześć „trójek” przy czterech rywalek. Po 10 minutach prowadziły 27:23. W drugiej górą były rywalki, które tę część wygrały różnicą 5 punktów i do przerwy prowadziły 45:44.
Kluczowa dla losów meczu okazała się trzecia kwarta wygrana przez rywalki różnicą 10 punktów. Wprawdzie zaczęło się od serii 5:0 dla sosnowiczanek, ale od stanu 51:50 Energa zdobyła 12 kolejnych punktów po rzutach z dystansu.
Przed ostatnią kwartą Energa miała nad Zagłębiem 11 punktów przewagi i wydawało się, że jest już po meczu. Ambitnie walczące sosnowiczanki były jednak blisko dogonienia torunianek. Na dwie minuty przed końcem meczu na parkiet wróciła Britney Jones i to ona poderwała zespół do walki. Najpierw zaliczyła asystę przy „trójce” Gabi Nikitinaite, która ostatecznie z 15 punktami okazała się najskuteczniejszą zawodniczką w barwach Zagłębia, a potem dwukrotnie wjazdami pod kosz doprowadziła do stanu 77:79.
Akcja torunianek została wybroniona i do dogrywki mogła doprowadzić Taylor Soule, ale na dwie sekundy przed końcem nie zakończyła indywidualnej akcji celnym rzutem i ostatecznie przyjezdne zainkasowały dwa punkty.